Czy gwiazdor ma mniej obowiązków wobec zespołu niż inni zawodnicy? Czy jego zadanie polega tylko na tym, aby być wielkim i wygrywać mecze? A może na jego barkach spoczywa właśnie tym większa odpowiedzialność? Co myśli o tym Michael Jordan?
„W naszym społeczeństwie czasami trudno jest zaakceptować konieczność wypełnienia jakiejś roli, zamiast odgrywania supergwiazdy”, mówi Jordan. Dzięki uzdolnieniom jednostki można wygrać mecz, ale to praca całego zespołu umożliwia zdobycie mistrzostwa.
Trener John Wooden twierdzi, ze pod względem taktycznym i strategicznym jest średniakiem. Jak zatem zdołał dziesięciokrotnie zdobyć mistrzostwo kraju? Jeden z głównych powodów – wyjaśnia – to umiejętność nakłonienia zawodników do tego, aby wypełniali swoje role jako członkowie zespołu. „Przykładowo, wierzę, że byłbym w stanie uczynić z Kareema [Abdul-Jabbara] największego zdobywcę punktów w historii uniwersyteckiej koszykówki. Mógłbym tego dokonać, gdybym zbudował drużynę wokół jego umiejętności. Czy jednak wówczas udałoby nam się trzykrotnie zdobyć mistrzostwo kraju w czasie, gdy on studiował na UCLA? Mowy nie ma”.
Podczas wywiadów przeprowadzonych po meczach niektórzy gwiazdorzy używają tylko słowa „my”. Są członkami zespołu i tak o sobie myślą. Inni z kolei preferują słowo „ja” i mówią o innych zawodnikach tak, jakby nie byli z nimi w ogóle związani – jakby robili im zaszczyt, pozwalając współuczestniczyć w swojej wielkości
Przy nastawieniu na trwałość sportowcy chcą udowadniać, że mają talent. To oznacza, że muszą się zachowywać jak gwiazdy, a nie „tylko” członkowie zespołu. Jednak – jak udowodnił Pedro Martinez – takie podejście utrudnia zdobycie najważniejszych zwycięstw, właśnie tych, na których najbardziej im zależy.
Pouczająca jest też historia futbolisty Keyshawna Johnsona, również niezwykle utalentowanego gracza, któremu zależało przede wszystkim na potwierdzaniu własnej wielkości. Kiedy zapytano go przed meczem, jak by się porównał do wybitnego gracza z drużyny przeciwnika, odpowiedział: „Chcecie porównywać latarkę z gwiazdą. Latarki świecą tylko przez jakiś czas, gwiazda błyszczy na niebie wiecznie”.
Co sądził o grze zespołowej? „Gram w zespole, ale przede wszystkim jestem indywidualistą… Muszę być numerem jeden przy piłce. Nie numerem dwa czy trzy. Jeśli nie jestem numerem jeden, na nic wam się nie przydam. Nie będę mógł wam pomóc”. A cóż to miało oznaczać? W nagrodę za tę definicję „gry zespołowej” Johnson został sprzedany do Jets, a później w ogóle zdjęty z boiska przez Tempa Bay Buccaneers…
Źródło:
C. Dweck „Nowa psychologia sukcesu”, Warszawa 2013